Moi drodzy, dzisiejszym wpisem zaczynam działalność nowego działu na tym blogu. Tematem tego działu , będą fetysze twórców tego blogu. Dniem dzisiejszym pozwolę zacząć od jednego ze swoich fetyszów a mianowicie zbierania koszulek piłkarskich. Chociaż ten rodzaj bzika nie jest w duchu tak rozwinięty jak inne fetysze o których będzie na pewno sposobność kiedyś opowiedzieć. Raz w tygodniu postaram/y się przedstawić jeden ze swoich fetyszy, a trochę ich mam/mamy..
Zanim przejdę do szczegółowego opisania konkretnego fetyszu , będącego przedmiotem tego wpisu , muszę wyjaśnić Wam co oznacza słowa „fetysz”
Słownik wyrazów obcych przedstawia dwa znaczenia tego słówka. Po pierwsze w kulturach pierwotnych przez fetysz rozumiano: przedmiot , któremu się przypisywało magiczną moc, oddało mu się część oraz uważało się go za miejsce zamieszkiwania jakiegoś bóstwa .Do takich przedmiotów można było zaliczyć: muszlę, figurkę o nietypowym kształcie.
W drugim znaczeniu przez fetysz rozumie się przedmiot lub osobę , której się przyznaje przesadne znaczenie i oddaje ponad religijną część . W środowisku młodych artystów fetyszem może być sława , w przypadku kibiców danej drużynę koszulka lub piłka z autografem gwiazdy…
Wiedząc jak nauka definiuje pojęcie fetyszu , mogę przejść do omówienia Wam moi drodzy pierwszego z moich fetyszy , a jak wspominałem wcześniej dzisiaj opowiem o : Boczarowym zbieractwie koszulkowym.
Ten kto mnie zna nie od dzisiaj, wie na pewno o tym, że ten rodzaj bzika o którym opowiem za dosłownie moment jest bardzo silnie powiązany z inną pasją pod wpływem , której czasami pozytywnie bzikuje . Tą pasją jest oczywiście Futbol , ale o niej opowiem przy innym okazji, teraz po prostu brak jest mi czasu na opowiadanie, gdyż mógł o futbolu rozprawiać bardzo, ale to bardzo długo;]
Fetysz zbierania koszulek piłkarskich narodził się u mnie parę lat po tym jak wciągnęła mnie magia futbolu , piękna tego cudownego sportu, w którym się zakochałem mając zaledwie parę oglądając finały Mistrzostw Świata w USA(1994), a pierwszym meczem jaki oglądałem było spotkanie między Niemcami a Belgami .
Wracając jednak do kolekcjonowania koszulek , rozpoczęło się to bodaj w 1997 roku kiedy dostałem w swoje ręce pierwszą koszulkę ;), ale o tym za chwilę. Tak to się zaczęła moja przygoda fetyszowania z koszulkami piłkarskimi , chociaż niektóre z nich skończyły swój żywot , a inne pojawiły się w nich miejsce- i mam nadzieję że w mojej szafie owe koszulki zawsze zajmować godne dla siebie miejsce. Teraz przyszedł czas abym opowiedział o każdej z koszulek , które wiszą z godnością tego fetyszu w mojej tajemniczej szafie:
1. Chelsea Londyn(Sezon 2005-2006) Oryginalna koszulka meczowa, barwy rezerwowe(żółto- niebieskie) nr „7”Zdobyłem ją rok temu za symboliczną złotówkę w pewnym tajemniczym sklepie :D - Chłopakom z Londynu kibicuje od roku 1997 , czyli przed erą kiedy tym klubem zarządza Pan Abramowicz. Niestety jego kadencja patrząc na ostatnie wydarzenia nie na dobre wychodzi niebieskim(mimo 3 mistrzostw Anglii i zdobycia Ligi Mistrzów), brakuje temu klubowi większej stabilizacji personalnej , bo nie samymi gwiazdami żyje człowiek. Ja pamiętam jeszcze grę londyńczyków z Lampartem , świetną Zolą(wg mnie najlepszy piłkarz w okresie kiedy im kibicowałem), Dennisem Wise’em, Tore Adre Flo czy Danem Petrescu swego czasu najlepszym bocznym obrońcą całej Ligi Angielskiej;] . Mam nadzieję, że z czasem stabilizacja na Stamford Brigde przyjdzie i niebiescy wkroczą na stałe na tron brytyjskiego królestwa piłkarskiego i odsuną diabełki z United na dalszy plan, ale żeby to osiągnąć potrzebna jest praca u podstaw, lepsze szkolenie , a nie tylko kupowanie nowych zawodników za grube pieniądze . Korzystanie z dobrych wzorców to podstawa do osiągnięcia sukcesu nie tylko w biznesie futbolowym..;)
2. Real Madryt( Sezon (1999-2000)- barwy rezerwowe kolor blękitny „ 7” Raul Gonazalez Blanco. Tą koszulkę dostałem w prezencie imieninowym i była rekompensatą za stratę poprzedniej białej koszulki tej ekipy także z numerem 7.. Tylko w części zabiła moje bóle , które powstały , gdy straciłem koszulkę Raula z sezonu 1996-1997 , do której miałem ogromny sentyment, pewnie dlatego że była to moja pierwsza koszulka piłkarska traktowana była ona przez moja osobę jako relikwia. Królewskim kibicuje od 1997 roku , kiedy zobaczyłem na ekranie starego rosyjskiego telewizora takich zawodników jak Raul, Hierro, Suker czy Mijatovic, Jarni czy Redondo. Dzisiaj mogę to stwierdzić z całą stanowczością tamta generacja królewskich była jedna z najlepszych w całej historii klubu, a najlepsza od czasu kiedy im kibicuje . Real był monolitem , silnym nie tylko w ataku czy pomocy, ale także świetny zorganizowany w obronie, co niestety po roku 2002 zaczęło udawać. A dzisiaj szefowie z Santiogo B, chcą przywrócić te wspaniałe czasy królewskiego klubu , jednak wychodzi im to średnio dobrze. Mam nadzieję, że dożyje czasów kiedy wróci wielki Real z kapitalnymi zawodnikami , którzy porwą kibiców do heroicznej walki za swój klub, ale czy dożyje takich chwil? Czas pokaże.
3. Arsenal Londyn(Sezon 2004-2005)- barwy rezerwowe – granatowe- „14” Thierry Henry. Koszulkę zdobyłem rok temu wraz z koszulką Chelsea w pewnym tajemniczym miejscu, którego nie Wam nie mogę zdradzić ;p .. Arsenal jest kolejnym klubem z ligi angielskiej , który bardzo cenię i śledzę ich poczynania w najlepszej lidzie jaka jaką jest Premiership ;). Pamiętam Arsenał z czasu ich wielkiej świetności oraz potęgi jaką stworzył Pan Wenge i oparł ją na francuskich piłkarzach takich jak Robert Pires, Henry, Petit, Vieira , Anelka, do tych piłkarzy Menadzer Kanonierów dobrał jeszcze paru Holendrów oraz Anglików , dzięki czemu powstała cudowna ekipa na miarę zespołu światowego formatu , a Henry stał się najlepszym strzelcem w historii ekipy z Londynu ..;) Szkoda , że ostatnio Kanonierzy nie potrafią odnaleźć formy z dawnych lat, ale mam nadzieję, że pewna zmiana w tej ekipie stanie się faktem i Arsenal odzyska pełni blask co kiedyś..;)
4. Reprezentacja Anglii (2006-2008)- barwy rezerwowe- czerwone- koszulka bez numeru. Zdobyłem ją także w sklepie tajemniczym i którego Wam nie mogę niestety ujawnić, ale mam nadzieję, że to przeżyjecie :D… Jako , że od lat interesuje się piłką angielską , to rzecz jasna, ze reprezentacji której najbardziej kibicuje jest ekipa Synów Albionu. A taki stan trwa od ME w Anglii , kiedy to miałem przyjemność oglądać wielką reprezentację , która podczas Euro 96 kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa w drodze po Tytuł Mistrza Europy, ale jak zawsze historii na nich drodze stanęłi Niemcy i wybili oni Anglikom marzenia o trumfie w tym czempionacie.. A na tamtym Euro ekipa z Wysp brytyjskich miełą naprawdę mocną zespół, nie wiem czy nie lepszy niż teraz i mało brakowało, a przy sprzyjających okolicznościach to oni by sięgnęli po tytuł na angielskich boiskach a nie Niemcy..
5. Reprezentacja Hiszpanii(Euro 2000) – „10” Raul barwy czerwono – żółto- złote. Moja przygoda z tą reprezentacją , rozpoczęła się po mistrzostwach Europy w Anglii i trwa nadal. Hiszpanie w tamtych czasach często byli gwiazdami eliminacji do turniejów mistrzowskich , strzelali mnóstwo bramek , szybko wygrywali kwalifikacje , ale w samych finałach z ich grą było różnie. W Euro 96 odpadli w ćwierć finale z Anglią po karnych, w MŚ we Francji w 1998 nie wyszli z grupy, w Euro 2000 odpadli z późniejszym mistrzem Europy Francją w ćwierć finale 1:2 – a w 90 minucie tego spotkania ich najlepszy zawodnik Raul nie strzelił karnego- do dnia dzisiejszego pamiętam słowa komentatora polskiego Andrzeja Zydorowicza , który odniósł się do sytuacji nie strzelenia karnego przez Raula” Raul coś Ty zrobił?!!”. Cóż Wielcy zawodnicy nie strzelali karnych, ale pamiętam to dziś jak przez mgłę nie mogłem znieść że Hiszpania odpadła a Francja musiała zdobyć mistrzostwo , ale cóż taka jest piłka…
6. Reprezentacja Irlandii( 2006-2007) bez numeru, barwy zielone. Czas na ostatnią koszulkę, która pełni wartę honorową w mojej magicznej szafie. Jest nią zielona koszulka irlandzkiej drużyny. Zdobyłem ją także w pewnym magicznej sklepie o którym nie mogę powiedzieć ani słowa , bo mogą mnie spotkać pewne konsekwencję ..;) .. Uwielbiam naród irlandzki za pasję z jaką dąży do celów, ich zawziętość w walce o wszystko co kochają. Potrafią w tak heroiczny sposób walczyć nawet gdy nie ma cienia nadziei na zwycięstwo, oni podejmą walkę mimo braku pewnych umiejętności do wybrania, bitwy, wojny czy meczu;]. Tak właśnie było podczas Euro , które mogliśmy w tym roku śledzić. Zespół Irlandczyków , sportowo był jedną z najsłabszych ekip w całym czempionacie, ale wolą walki, nieustępliwością zostawił po sobie pozytywny ślad w historii i tym samym zdobył zaufanie szerokiej rzeszy kibiców na całym świecie ;)
Tak o to przedstawienia się już fetysz zbierania koszulek , co prawda nie mam ich tak dużo jakbym chciał, ale przecież nie liczy ilość posiadanego dobra tylko jego jakość. Czyż nie mam racji?;))!
Źródło:
Słownik wyrazów obcych PWN
0 komentarze:
Prześlij komentarz